![]() |
![]() |
21 września wyjechałem pociągiem z Gdańska do Szczecina. Jak się okazało byłem jednym z pierwszych zawodników którzy przyjechali. Zakwaterowanie było na terenie campingu "Marina" pod Szczecinem. Pozostali Gdańszczanie (i nie tylko) zjawili się w nocy. Rano obudził mnie deszcz. Wszyscy byliśmy załamani. Ale cóż, łuk czeka. Do parku Kasprowicza dojechaliśmy bez problemu pilotowani przez kolegę ze Szczecina. Na miejscu deszcz już nie padał ale było zimno. Prowizoryczna strefa nie pozwoliła dobrze przygotować się do startu. Większość narzekała na marznące palce podczas wspinania. Największy podziw wśród publiczności wzbudził Żółw który rozebrał się do pasa podczas swojego startu. Zawody przebiegały w miarę sprawnie aż do czasu kiedy wystartował Piotr Szuca. Piotr miał pecha. Podczas jego wspinaczki rozszalała się istna burza. Biedak gdy sięgał do ostatnich klam na drodze eliminacyjnej woda ciekła mu strugami po przedramieniach, łokciach i za koszulkę. Potem była duża przerwa. Osuszono drogę i eliminacje ukończono. Tego samego dnia odbyły się jeszcze finały. Ja niestety tego już nie oglądałem. Zmęczony wracałem do Gdańska. Zanik
|
Kobiety na trudność:
|
Mężczyźni na trudność:
|
Kobiety na czas:
|
Mężczyźni na czas:
|