tekst: Marcin Mazurewicz

Pomysł wyjazdu powstał w głowie Mocarta, który zmęczony pracą i brakiem wakacji od dwóch lat, rzucił hasło, chłopaki jedziemy do Fontainebleau albo Magic Wood ?. Padło na pierwsze miejsce ze względu na łagodniejszy klimat o tej porze roku.

I tak 23.10.2008 o godzinie 4 rano ekipa w składzie Tomson, Słoneczko, Macias (nasz jedyny kierowca) byli u mnie pod klatką. Pakowanie, upychanie, by wszystko się zmieściło o tak wczesnej porze nie jest łatwą rzeczą, ergonomia stosowana jednym zdaniem.
Dzień później, po przejechaniu 1650km i wypiciu sześciu litrów TIGERÓW, około godziny 18 byliśmy już w miasteczku, szybkie zakupy i szukanie parkingu przy Bas Cuvier. Nie mieliśmy żadnych map, i kręciliśmy się po okolicy z prędkością patrolu policyjnego.
A propos policji ;D jeden nas zatrzymał, pewnie skumał, że błądzimy, powiedział jedźcie za mną. Minęło pięć minut, wychodzi mundurowy z latarką w środku lasu i biegnie na drugą stronę ulicy i świeci na coś, hmm?, zastanawiamy się o co mu chodzi, wychodzimy z samochodu a przed nami pomnik Kościuszki ;), on szczęśliwy i mówi do nas: ziemniaki, wódka, Lublin. W tym momencie leżeliśmy już na ziemi ze śmiechu.
Po znalezieniu parkingu przy Bas Cuvier wyskoczyliśmy z samochodu jak dzieci z czołówkami w celu oblukania rejonu. Słoneczko powiedział:

"-widzicie te 30 głazów?
-tak
-no to są całe Ciężkowice"


Sektory Bas Cuvier i Cuvier est oferują ponad 600 przystawek, od połogich płyt do mega przewieszek i dachów z krawądkami, oblakami jakich nie znajdziemy na żadnej sztucznej ściance. W tych sektorach spędziliśmy najwięcej czasu. Czołowe skały to: Toit du Biceps mou, Abattoir (również nazwa przystawki - pierwsze 7a w lesie), Kilo de buerre, Marie-Rose, La Prestat.
Wspinaliśmy się niekiedy po 7 godzin bez odpoczynku, miliony zostawionego naskórka, kilometry plastra, upadki na plecy z wysokości 4m=ała oraz hektolitry krwi Tomsona na chwytach. Walka na przystawkach na maxa do utraty tchu i pierwszego blackouta, darcie się na całe gardło - Allez kurwa, alleeeeez. I jakże rozpoznawalne w tym momencie na weście U from Poland, guys? :)

Po pogorszeniu się pogody i braku dostępu do ciepłej wody postanowiliśmy poszukać campu. Trafiliśmy do Camping les Pres w miejscowości Grez sur Loing droga D607 w kierunku na Nemours, zaledwie 10min od centrum Fontainebleau. Właścicielem jest przemiły Pan rozmawiający po angielsku jak rodowity mieszkaniec wysp. Za 10 dni pobytu zapłaciliśmy tylko 30€ na osobę ! a to dlatego, że nie mieliśmy namiotu i spaliśmy w łaźni, dodatkowa opłata za namiot/osoba 1€. Camp jest bardzo duży z kilkunastoma prysznicami, łaźniami, sauną (1os. 5€, 2os. 8€), pralnią (5€). 200m od niego jest centrum średniowiecznego miasteczka, z marketem, restauracją i piekarnią, rewelacyjnym parkiem, gdzie miło można spędzić resta przy winku lub/i slackline. Po drugiej stronie parku znajdują się trzy boiska do piłki nożnej oraz kort tenisowy.

Wraz z nadejściem sprzyjających warunków do wspinu, wypoczęci po przymusowym reście postanowiliśmy odwiedzić nowe miejsce, padło na Trois Pignons / Noisy-sur-Ecole z zajebistym sektorem Cul de Chien (dupa psa) około 1 km od parkingu, czerwony szlak. Droga z campu Villiers->Bessonville->D16 (kierunek Milly-la-Foret), parking przy cmentarzu, po prawej stronie jezdni. Ten sektor wybraliśmy nie bez przypadku, odsłonięty od drzew, wręcz pustynny klimat sprzyja szybkiemu wysychaniu skał. Klasyki sektora to dwa dachy Le Toit du Cul de Chien za 7a Fb oraz Eclipse (bald mega body tension) za 7c Fb.

Kolejnym rejonem jaki odwiedziliśmy był Franchard Isatis droga z campu: Villiers s/s-> Grez
-> Ury -> dalej E15 na Arbonne-la-foret. W tym rejonie za dużo nie zrobiliśmy ze względu na niską temperaturę i nocne przemarznięcie, mieliśmy problem z dogięciem ramion. Wspinaliśmy się tylko w rejonie Surprise, jest tam dużo rozgrzewkowych baldów do 6c z czujnymi stopniami oraz mocnych siódemek.

Po kolejnym przymusowym trzydniowym reście i wyleczeniu kaca po burbonie, który opracowywaliśmy w stolicy Francji, postanowiliśmy odwiedzić po raz kolejny Cul de Chien, każdy miał tam swój unfinished business, lecz na początku postanowiliśmy się rozgrzać nieco bliżej mianowicie Roche aux Sabots. Super sektor z bardzo trudnym wspinaniem, baldy za 6b+ Fb były w naszym odczuciu jak również Angoli, których spotkaliśmy o co najmniej pół stopnia trudniejsze. Prawie każde wyjście z przystawki było parametryczne i psychiczne np. Gravilon za 7a Fb, na którym Macias zaliczył lot głową w dół centymetry od kamienia.

Mijały dni, czas wyjazdu się kończył, prognozy pogody słane via sms z Polski przez Baranka się sprawdzały w 100%, deszcz, deszcz, deszcz ! szkoda było siedzieć i zamulać na campie grając w pokera na zapałki. Dlatego też, kolejnym miejscem w jakie się udaliśmy był Amsterdam . Something special to smoke i wszystko jasne.

Wyjazd do Fontainebleau okazał się jednym z najlepszych tripów na jakim byliśmy. Przez niecały tydzień wspinaczkowy ciężko było ogarnąć wszystkie rejony, pozostał smaczek. Zapewne będziemy tam wracać niejednokrotnie. Może za rok w maju :)

Informacje praktyczne:

Dostęp do wody : cmentarz w Fontainebleau, parking przy Les Trois Pignons duży kran z możliwością umycia się; campingi, których mnóstwo w okolicy. Zobacz mapę
http://bleau.info super strona, również w języku angielskim, a w niej przewodniki, patenty na baldy, filmy, zdjęcia, rozmieszczenie skał, itp.
Przewodnik : polecam wydanie z 2006 ESCALADE "HORS-PISTES" A FONTAINEBLEAU cena w Decathlonie to 25€.
Warto wziąć : stara koszulka, szczotki do czyszczenia chwytów, przydatna szczotka przyklejona / przykręcona na wysuwanym teleskopowym kiju do malowania - najtańsze rozwiązanie. Aminokwasy BCAA na regeneracje, maść z witaminą A - wg uznania.
Trasa : z Trójmiasta krajowa 6, obwodnica Berlina 10 (chyba, że ma się GPS to można jechać przez centrum), Potsdam, Hannover 2, Dortmund, Liege, Reims, 36 na Fontainebleau.
LPG : Francja 0,7-0,85€/kg, wejście identyczne co w Polsce, Niemcy przy granicy z Holandią 0,5€/kg, dalej na trasie średnio 0,78€/kg, by zatankować należy udać się na stację po przejściówkę "adapter", kaucja to 20€, Belgia 0,39-0,5€/kg na stacji zawsze dwa węże z wejściem oznaczonymi flagami Francuską i Niemiecką, Holandia 0,77€/kg, niestety na stacji nie mają adapterów.
Szczegółowa mapa z zaznaczonymi sektorami : 4,28€ w markecie CHAMPION, (market dosyć drogi, nie polecam), Decathlon w centrum Fontainebleau.
Informacja turystyczna : centrum Fontainebleau Rue Royale.
Centra handlowe : Carrefour - najtańszy, droga z Fontainebleau D607 kierunek na Villiers-en-Biere.
Spanie na dziko : na terenie lasu obowiązuje zakaz rozbijania namiotu, my spaliśmy dwie noce na parkingu przy Bas Cuvier pod chmurką (niestety brak tam wody), Czesi spali na parkingu Trois Pignons / Noisy-sur-Ecole jest tam duży kran.
Camping : polecam Camping les Pres w miejscowości Grez sur Loing, tel./fax: 01 64 45 72 75, e-mail: camping-grez@wanadoo.fr 4€ z namiotem i samochodem, właściciel mówił ze za rok będzie nieznacznie drożej. Wzięcie samego prysznica kosztuje 1,5€, jeżeli się nie mieszka na campie. mapa z campingami
Autostrady we Francji : do Fontainebleau zapłaciliśmy 7,2€ w jedną stronę.
Kafejka internetowa : 200m od informacji turystycznej, obok płatnego parkingu, 3€/h, Rue de Ferrare
Sklepy wspinaczkowe: - Decathlon - Villiers-en-Biere,
- SOS Escalade - tel 01 48 53 38 77, 06 73 49 73 98,
www.soescalade.com (jeżdżący sklep wspinaczkowy),
- Bloc'Age - 77630 Arbonne-la-Foret, tel. 01 60 69 27 16.
- "Global Sport" sklep sportowy w Fontainebleau, można kupić magnezję, plastry, buty itp., Rue Grande.




Zdjęcia z wyjazdu


(c) Copyright ZANIK
www.zanik.pl